Ay way Afhganistan, czyli rozważania o „misji pokojowej” lub wojnie, jak kto woli.
Czasy kiedy żołnierze przygotowali się do wojny, w miłującym pokój Układzie Warszawskim niestety minęły, pisze niestety, bo również ja, wśród wielu innych służących w siłach specjalnych wtedy tylko szkoliłem się intensywnie do „wyzwolenia” Wysp Duńskich. O wypadek podczas ćwiczeń nie było trudno, taka to była służba , ale na szczęście nie musieliśmy naprawdę walczyć, i to w imię cudzych interesów. Hasło „ zabij ich wszystkich , zanim oni zabiją ciebie” było na szczęście tylko hasłem. Dzisiaj jest inaczej nasi politycy wysyłają naszych żołnierzy na tzw. „misje pokojowe”, przez normalnych ludzi nazywane po prostu wojną. Można tam, mając pecha życiowego zginąć z honorem lub … być zatrzymanym przez „dzielnych”, „bojowych” żandarmów i potraktowany na równi z najgorszą bandą zwyrodnialców. Ktoś chyba zapomniał, że bezczeszczenie munduru jest przestępstwem i dopóki Sąd nie pozbawi żołnierza stopnia wojskowego i nie skaże prawomocnym wyrokiem, należy traktować go z honorem należnym mundurowi i insygniom Wojska Polskiego .
Nie o tym chciałem pisać, to wiedzą wszyscy. Znam opinie wielu ludzi, bardzo wielu, oburzonych i nie mogących uwierzyć w to co się wydarzyło, w jaki sposób „medialnie” potraktowano żołnierzy. Na miejscu żandarmów, przemieszczał bym się poza obrębem miast … ze wstydu. A może lepiej byłoby właśnie ich wysłać do Afganistanu, uzbrajając w chińskie marnej jakości wiatrówki i skierować do walki z Talibami, po takiej lekcji „bohaterowie " z żandarmerii na pewno nabrali by szacunku do honoru i munduru Wojska Polskiego. Pamiętam jak poprzedniczka naszej „bohaterskiej” żandarmerii wojskowej WSW, czyli Wojskowa Służba Wewnętrzna, regularnie zbierała łomot od nas i innych „specjalistów”… za szykany i nękanie marynarzy z okrętów oraz żołnierzy z innych formacji. Bywało tak, że jak nas czasami było widać, patrole przezornie przechodziły na drugą stronę ulicy bo wiedzieli co ich może spotkać i że nikt by palcem nie ruszył żeby im pomóc.
Było to już tak dawno, że tylko te niektóre wydarzenia we wspomnieniach pozostały. Mam kolegów, którzy niedawno wrócili z Afganistanu, na szczęście zdrowi i cali. Wrócili po dobrze wykonanej „orce”. Służyli w grupach bojowych, wspólnie z Amerykanami. Było niełatwo z wielu powodów. Wyposażenie … wyposażenie … wyposażenie, to słychać ze wszystkich stron. Ostatnio co nieco się poprawiło, choć nie za dużo. Nie najlepsze oporządzenie, obuwie,broń. Łatwo wysłać żołnierzy, trudniej ich wyposażyć w sprzęt i broń odpowiednią do sytuacji. Kamizelki taktyczne, no cóż są jakie są, można je przerobić i tak większość „misjonarzy” robi, szkoda tylko że logistyka tego nie zauważa. Łatwiej byłoby chyba wysłuchać pobożnych życzeń i zamówić takie, które spełnią oczekiwania żołnierzy. Obuwie mimo, że znacznie lepsze niż kiedyś, dalej odbiega od wytrzymałości i komfortu noszenia od wzorów stosowanych przez żołnierzy innych nacji. Broń, tu można sporo o tym napisać. Pistolet WIST jest nieporozumieniem, opisałem niedawno tego bubla. Opinia się nie zmieniła, jest bardzo zawodną bronią osobistą. Podobno ma być wycofany … byłoby to dobre rozwiązanie. Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem obecnie, byłoby dokonanie interwencyjnego zakupu sprawdzonej broni krótkiej. Do niedawna w polskich siłach zbrojnych broń krótka była traktowana po macoszemu, taki dodatek do munduru. Obecnie jest niezbędnym wyposażeniem, od którego niekiedy zależy życie żołnierza i należy do tematu podejść z największą powagą. Karabinek szturmowy Beryl cudem XXI wieku nie jest, ale jest z nim nie najgorzej. W opinii kolegów nie mieli z nim zbyt wielu problemów. Przydałoby się mieć w wyposażeniu więcej magazynków, standard to 12 sztuk. Dobrze by było, aby każdy karabinek był wyposażony w kolimator. Pasy nośne są regularnie przerabiane lub kupowane amerykańskie trójpozycyjne. Sytuację ratują amerykańskie sklepy z wyposażeniem militarnym, gdzie można się zaopatrzyć w odpowiedni sprzęt: kabury, pasy, ładownice, kamizelki taktyczne, noże, obuwie, odzież termoizolacyjną-oddychającą i wiele innych bardzo przydatnych elementów wyposażenia. Niestety nadal te braki są widoczne i w stosunku do żołnierzy niemieckich, angielskich, amerykańskich i kanadyjskich wyglądamy ubogo. „Misja pokojowa” w Afganistanie szybko się nie zakończy, potrwa przynajmniej kilka lat … tak już z ostrożnym optymizmem mówią amerykańscy dowódcy i politycy. Nasz kontyngent wojskowy jest liczny, wymaga wsparcia logistycznego i … duchowego. Mamy nowe władze w MON-ie, mam nadzieje, że dołożą one wszelkich starań, aby nasi żołnierze mieli odpowiednie wyposażenie i opiekę prawna oraz duchową tych, którzy na tę wojnę ich wysłali. Godna podkreślenia jest współpraca z innymi operującymi formacjami zagranicznymi, okazują dużą pomoc koleżeńską i co ważne z szacunkiem odnoszą się do naszych żołnierzy. Miejmy nadzieję, że tym samym szacunkiem obdarzać ich będą nasi politycy.
Zbyszek
|